Stwierdziłem, że nie będę tam stał jak dupek i skierowałem się znów w stronę
mojego domu. Minęło zaledwie kilka sekund i usłyszałem jak ktoś krzyczy moje
imię. Tak, to była Jasmine. Ale czego ona ode mnie teraz chciała? Ja czułem się
mogę nawet powiedzieć, że zdradzony. To rozbiło moje serce na miliony kawałków,
a ona teraz mnie woła? Ugh. Nie potrafiłem jej olać i zatrzymałem się, nie
odwracając się w jej stronę. Stałem plecami do niej, a ona złapała mnie za ramię
i próbowała odwrócić. Ja ze smutkiem w oczach na siłę wreszcie obróciłem się
i powiedziałem ze złością:
- Słucham?! Co masz mi do powiedzenia?
- Niall... O co chodzi? - jeszcze głupio pytała.
- Umówiliśmy się, a Ty... no byłaś tam... widziałem Cię z jakimś chłopakiem. -
wydobyłem to z siebie z żalem.
- Oh, Ty mój zazdrośniku. - powiedziała to takim miłym i słodkim tonem jakby
zupełnie nic się nie stało, ale ja nie uległem temu.
- Żartujesz sobie? - nadal byłem wściekły, ale ona położyła swój wskazujący palec
na moich ustach, próbując mnie uciszyć, po czym lekko się zaśmiała.
- Oj, nie chciałam żeby tak wyszło. Przepraszam, ale to nie tak jak myślisz -
nie mogła do cholery powiedzieć o co chodziło? Tylko dawała mi jakieś tajemnicze
wskazówki...
- To jak było? - spytałem już trochę spokojniejszym głosem, ale w głębi duszy
nadal byłem zirytowany.
- To nie był mój chłopak. - zrobiłem mega zdziwioną minę.
- Co? Nie rozumiem... To kto w takim razie? - moja ciekawość była ogromna.
- To był mój brat, głuptasie. - uśmiechnęła się znów tak uroczo jak za każdym
razem gdy to robiła.
- Ale... - zamurowało mnie.
- Ciii - spojrzała na mnie swoimi pięknymi oczami i pocałowała mój polik. Ja
objąłem ją, a ona wtulając się we mnie mocniej, przejechała ręką po moich włosach.
Poczułem dreszcze, przechodzące po całym moim ciele. Nagle cała złość mi minęła.
Doszliśmy do jakiejś ławki przy fontannie i usiedliśmy dość blisko siebie.
- Nie jesteś już zły? - zapytała, kładąc głowę na moim ramieniu i patrząc
w moje oczy.
- Nie mógłbym... - oparłem swoją głowę lekko o jej. Eh, jak ona na mnie działała.
Położyła swoją dłoń na moim poliku, zaraz po czym podniosła głowę z mojego
ramienia tak, że była prosto przede mną. Patrzyliśmy sobie w oczy jakbyśmy
byli zakochani w sobie od długiego czasu, ale znaliśmy się dopiero jeden dzień.
To było tak cudowne, nie chciałem żeby to się skończyło. Jednak po chwili
zmieniłem zdanie, gdy Jasmine przysuwała się do mnie coraz bliżej, nasze twarze były
dosłownie milimetry od siebie. Czułem wielkie stado motyli w moim brzuchu.
W końcu postanowiłem zrobić pierwszy krok i musnąłem jej aksamitne usta. Tak,
to było to, ta chwila, która mogłaby trwać wiecznie, najlepsza chwila mego
życia. Nie mogłem opisać co działo się w mojej głowie. Z resztą nie tylko
w mojej głowie, w całym ciele czułem wewnętrzne ciepło i taką ulgę. Wszystko
było idealne.
*
Wybiła 8:00, było już zupełnie ciemno.
- Już robi się późno, lepiej Cię odprowadzę. - zaproponowałem.
- Naprawdę? Aw, to urocze, ale serio nie musisz. - nie mogłem pozwolić jej samej
wracać, nie po tym wszystkim co się wydarzyło, musisz zachować dobrą opinię
o sobie Horan.
- Muszę, źle to by wyglądało, gdybym tego nie zrobił. - mrugnąłem do niej.
- Hm, w takim razie, źle by wyglądało to jakbym Ci odmówiła, mój gentlemanie. -
i znów ten słodki uśmiech, on mnie zabijał od środka.
*
Dotarliśmy pod dom Jasmine, rzuciłem na niego okiem, a zaraz potem mój wzrok
skierował się na piękną dziewczynę, stojącą przede mną.
- To może powtórzymy to co w parku, na pożegnanie? - moje oczy zabłyszczały
w tej ciemności, była to dla mnie propozycja nie do odrzucenia.
- Ja nie mam nic przeciwko - starałem się seksownie uśmiechnąć. Oj, Horan co się
z Tobą dzieje.
Zbliżyliśmy swoje zimne usta, ale po chwili już były gorące. Ona mnie rozgrzewała,
jak nikt inny, to było coś niesamowitego.
Gdy skończyliśmy nasze pożegnanie, Jasmine złapała moją rękę i powiedziała
najsłodsze jakie kiedykolwiek słyszałem "do jutra" i dodała do tego całusa
w mój zmarznięty policzek. Uśmiechnąłem się jak idiota, odpowiedziałem jej
to samo i nie mogąc odciągnąć od niej wzroku, ruszyłem w stronę mojego domu.
*
Szedłem małą uliczką, dom Jasmine już zniknął mi z pola widzenia, nagle usłyszałem
szybkie kroki gdzieś niedaleko. Nie powiem, trochę się przestraszyłem. Mój krok
nagle też nabrał tempa, ale chwilę później słyszałem coraz głośniejszy chód osoby,
która szła za mną. Poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu.
_______________________________________
No ciekawe kto to mógł być, jak myślicie? :D
rozdział miał być najpóźniej wczoraj, ale zupełnie nie miałam weny, dlatego dopiero dzisiaj się za niego wzięłąm. mam nadzieję, że się podoba :)
{@hifromswagland}
oni są słodcy lkadjfaldskjfcajkl nie mam pojęcia kto to mógłby być ;o
OdpowiedzUsuń@whoranek
Omen... Nie mam pojecia kto to mogl byc xc KOCHAM TO wspaniałe :')
OdpowiedzUsuń