Niedziela. Ostatni dzień wakacji. Każdy chyba jest przygnębiony tym faktem, ale ja... Mnie to po prostu zabija. Nikogo tu
nie znam, wszystko wydaje się być obce. Nienawidzę takich sytuacji, ale muszę jakoś z tym żyć. Muszę? W sumie, nie muszę.
Ale nie mogę się poddać, mimo, że życie mnie nie znosi. Patrząc na to z innej strony, to chyba i tak nie jest to najgorsza
rzecz, w porównaniu do mojej przeszłości. Nie to, że nie lubię szkoły, z resztą jeszcze nie wiem, czy tę polubię. Wszystko
się okaże.
Okej, muszę się wziąć za siebie. Wyprasowanie koszuli nie należy do najłatwiejszych rzeczy. Z pewnością nie dla mnie.
Muszę też przygotować się psychicznie, ale chyba nie mogą mnie od razu negatywnie postrzec, prawda? Eh, tyle myśli jest
w mojej głowie, że sam nie umiem ich ogarnąć.
Chciałem dzisiaj iść spać trochę wcześniej niż zazwyczaj, w końcu jutro koniec wakacji, początek szkoły. Początek...nowego
życia? Lepszego mam nadzieję. Poszedłem wziąć prysznic, wszedłem do kabiny i zdążyłem już się zmoczyć, gdy usłyszałem telefon.
To był dla mnie lekki szok, bo kto mógł do mnie dzwonić? Od dawna nie słyszałem dźwięku, który przypominałby mój dzwonek.
Szybko się umyłem, wytarłem, założyłem same bokserki i szybko pobiegłem do mojej sypialni, aby sprawdzić kto dzwonił.
Oczy szeroko mi się otworzyły gdy przeczytałem imię mojej siostry. Ona do mnie dzwoniła? O co mogło chodzić, przecież nigdy
się mną nie interesowała, sądziła, że rodzice mnie nie chcieli i byłem im zbędny. Odkąd skończyła 18 lat nawet się nie
kontaktowaliśmy. Ale postanowiłem, że oddzwonię. Wybrałem jej numer i czekałem aż odbierze, ale nagle nieznajomy głos
wydobył się z telefonu:
- Czy rozmawiam z Niallem Horanem? - stanowczo odezwał się tajemniczy głos.
- Tak... a o co chodzi? - odparłem niepewnie.
- Cóż, nie wiem jak panu to powiedzieć... pana siostra miała przed chwilą wypadek, czy mógłby pan zgłosić się do szpitala
jak najszybciej pan może? - zamarłem.
- Ale... jak to? Gdzie? Co z nią? - spanikowałem, mimo, że siostra dawno nie była już wiele znaczącą osobą w moim życiu.
- Jeszcze nie wiemy czy przeżyje, ale robimy co w naszej mocy. - czułem jak moje życie staje się coraz gorsze, a po moim
policzku spływała już mała łza.
- Ale gdzie był ten wypadek? W Sheffield? - nerwowo zapytałem.
- Tak, na Garden Street. - w tle słyszałem jeden wielki hałas, co przerażało mnie jeszcze bardziej i sprawiało, że nie
wiedziałem co myśleć.
- Czy wszystko jest dobrze z moją siostrą? Błagam niech pan mi coś powie! - niemal krzyczałem na niego, ale byłem po prostu
w wielkim szoku.
- Przewozimy ją do pobliskiego szpitala, jeśli pan może niech pan jutro zgłosi się tam do dr. McCourtney'a.
- Dobrze, będę jutro jak najszybciej tylko będę mógł, dziękuję bardzo, dobranoc. - próbowałem się jakoś uspokoić.
- Dobranoc, proszę spać spokojnie. - odrzekł, ale jak mogłem spać spokojnie? To było niewykonalne.
Moje życie było naprawdę jednym wielkim nieporozumieniem, cierpiałem przez ponad 10 lat z powodu śmierci rodziców, nie wiem
jakbym zniósł jeszcze śmierć siostry... To był kolejny cios w moim życiu, przed którym nie mogłem się obronić. Przez to
wszystko jeszcze bardziej odechciało mi się spać, co się dziwić, kto by mógł teraz zasnąć. Czułem, że i w szkole nie będę
mógł się skupić, nie. Ja to wiedziałem. W sumie... nie wiedziałem nawet czy powinienem tam iść, chyba nic by się nie stało gdybym nie poszedł.
Gdybym przyszedł pierwszego dnia do szkoły w takim stanie, byłoby jeszcze gorzej niż normalnie...
Postanowiłem, że nie pójdę, tylko od razu jak wstanę pojadę do Sheffield, do szpitala. W końcu sama droga zajmie mi dobre
kilka godzin.
*
Moje myśli cały czas się gromadziły, przybywało ich więcej i więcej. Nie umiałem sobie z nimi poradzić, również łzy
nie dały mi spokoju. W końcu moje powieki stały się cięższe i mimowolnie zasnąłem przemęczony tą całą sytuacją.
*
Obudziłem się i spojrzałem na zegarek, który pokazywał 8:46 am. Przetarłem oczy, które nadal były czerwone od wieczornego
płaczu. Z trudem wstając z łóżka, poszedłem w stronę łazienki, aby ogarnąć się trochę po tym wszystkim. Oczywiście mogłem
ogarnąć jedynie mój wygląd, moich emocji nie. Po drodze wziąłem jakieś spodnie i koszulkę. Już lepiej wyglądający wyszedłem
z łazienki, poszedłem po mój telefon do sypialni i czym prędzej wyszedłem z domu, aby pojechać do Sheffield. Zamknąłem
szczelnie drzwi wejściowe i zmierzyłem w kierunku mojego czarnego Cadillaca, na którego dość ciężko zapracowałem. Wsiadłem
i z głową pełną przeróżnych myśli odjechałem spod mojego domu.
*
Podróż była wyczerpująca, a czym bliżej byłem szpitala, tym gorzej się czułem. Kiedy byłem już na miejscu, spojrzałem
z lękiem na budynek i powoli wysiadłem z samochodu, naciskając przycisk blokady drzwi od mojego ukochanego Cadillaca
(prawdopodobnie była to jedyna rzecz jaka mogła mi jeszcze sprawić jakąkolwiek radość).
Wszedłem przez wielkie szklane drzwi i udałem się w kierunku recepcji, pytając o dr. McCourtney'a. Miła recepcjonistka
zaprowadziła mnie do niego. Siedział w swoim gabinecie, pijąc kawę. Pani z recepcji zostawiła mnie samego przed jego drzwiami,
które i tak były otwarte, ale postanowiłem grzecznie zapukać.
- Proszę - powiedział.
- Dzień dobry, ja jestem Niall Horan. - oznajmiłem ze strachem.
- Ah, to Ty! Proszę wejdź. - w jego głosie była raczej radość, a nie smutek.
- Otóż, pewnie chcesz wiedzieć co z Twoją siostrą? - zapytał, choć można było to uznać za pytanie retoryczne.
- T-tak, oczywiście, proszę mówić. - głos drżał mi z niepokoju.
- Zaprowadzę Cię do niej. - orzekł ciepłym głosem.
Podążałem za nim długimi korytarzami, aż w końcu dotarliśmy do właściwej sali. Głośno przełknąłem ślinę z wielkim strachem,
moje serce biło równie głośno. Doktor otworzył drzwi z uśmiechem, a za nimi ujrzałem moją siostrę całą w bandażach.
Byłem tak zmieszany, ale z moich ust wydobyło się niepewne "Cześć, jak się czujesz?". Przy tym próbowałem się uśmiechnąć,
choć nie wiedziałem czy to właściwe posunięcie w tej sytuacji.
- Mogło być gorzej. - odrzekła z bólem. Ja nie wiedziałem w ogóle jak z nią rozmawiać, ale nie mogłem milczeć.
- Cieszę się, że wyszłaś z tego, byłem już na skraju załamania. - starałem się być miły jak nigdy jeszcze dla niej nie byłem.
- Co za różnica? Nigdy wcześniej się mną nie przejmowałeś. - ona jednak tego nie odwzajemniała.
- Nie kontaktowaliśmy się, ja nigdy nie byłem wrogo do Ciebie nastawiony. Chcę jakoś to wszystko naprawić, pozwól mi. -
próbowałem jak tylko mogłem, chciałem się z nią w końcu jakoś dogadać.
- Okej, może przesadzam. W sumie to wszystko moja wina, powinnam Cię pierwsza przeprosić. - zamurowało mnie, po tylu latach
ona chce zgody? Okej, też chciałem, ale to mnie mega zdziwiło.
- Dobrze, nie ma sprawy, zapomnijmy o tym wszystkim. - powiedziałem już ze spokojem.
- Nie wiem jak mogłam taka być, Ty przyjechałeś do mnie z tak daleka, teraz wiem, że Cię nie doceniałam. - to było
naprawdę miłe, ale nie spodziewałem się tego.
- Już okej, powiedz mi lepiej co będzie dalej? - spytałem z uśmiechem.
- Ale z czym? - odparła nieco zdziwiona.
- No... jeśli pogodziliśmy się, to chciałbym jakoś naprawić te wszystkie nieporozumienia, wiesz... - powiedziałem trochę
nieśmiało.
- Oczywiście, może w ogóle powiedz mi gdzie teraz mieszkasz? Wiem, że na pewno nie zbyt blisko. - jednak ją coś we mnie
zainteresowało, brawo.
- Tak, racja. Mieszkam w Liverpoolu. Postanowiłem zostawić moje życie tutaj, w Sheffield. Choć trochę się boję nowej szkoły,
nowego otoczenia, jeszcze się z tym nie zmierzyłem, bo dzisiaj od samego rana wyruszyłem, żeby do Ciebie przyjechać i-
- To miło z Twojej strony, naprawdę. W sumie też chciałam się stąd wyprowadzić. - przerwała mi.
- Jak tylko stąd wyjdziesz mogę Ci w tym pomóc. - nasza rozmowa była chyba najlepsza w całym życiu, nigdy z nią tak
ciepło nie rozmawiałem.
- Eh...właśnie... no, miałam taki zamiar. - wyczułem zakłopotanie w jej głosie.
- Więc nie ma na co czekać, mówię, że od razu jak wyjdziesz ze szpitala, pomogę Ci w wyprowadzce. - powiedziałem to, bo
nic innego nie przyszło mi do głowy, a wiedziałem, że coś jest nie tak.
- Widzisz... ten wypadek... właśnie stał się gdy miałam wyjechać. - jej mina stała się bardziej poważna, moja z resztą też.
- Oh... nie wiedziałem. Ale teraz ja się Tobą zaopiekuję, jeśli pozwolisz. - chciałem jakoś odwrócić smutną atmosferę.
- Pewnie, tylko jest jeden ważny szczegół. - niepewnie odrzekła.
- Jaki? - byłem tym trochę zaskoczony, chociaż... nie wiedziałem co działo się w jej życiu.
- Mój chłopak już wyjechał do Manchesteru. Ja też właśnie tam jechałam. - westchnęła.
- Nie ma problemu, to po drodze do Liverpoolu, mógłbym nawet zawieźć tam Twoje rzeczy czy coś. - zaproponowałem.
- Byłoby super! Tylko my jeszcze nie mamy tam mieszkania... - dodała do tego lekki uśmiech.
- Hm, skoro tak, może zamieszkacie ze mną w Liverpoolu? Byłoby super! - chciałem ją przedrzeźnić.
___________________________________________________________________
Czy siostra Nialla zgodzi się na tę propozycję? Czy zmieni to jego dotychczasowe życie?
Czytajcie! Następny rozdział być może jutro lub we wtorek :)
tt: @hifromswagland
Jezu, cudowne, informuj mnie o nastepnych rozdzialach xx
OdpowiedzUsuńsuper, ten ff jest taki... inny :) Czekam na dalsze rozdziały x
OdpowiedzUsuń@whoranek