poniedziałek, 19 sierpnia 2013

5. Still confused.

Poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu.
Dreszcze przeszły po moim ciele, nie wiedziałem co robić. W końcu odwróciłem
się i odskoczyłem na bok, ujrzałem mężczyznę z szerokim uśmiechem na twarzy.
Było ciemno, a więc nic nie widziałem, ale mężczyzna odezwał się do mnie:
- Niall! Siema, co Ty tu robisz? - o chuj, dotarło do mnie, że tym mężczyzną był Adam.
- Stary! Nie strasz mnie tak więcej... - moje serce biło ze strachu, ale uspokajało się powoli.
- Chodź już lepiej do domu. - był lekko rozbawiony moim przerażeniem.
- J-jasne - uniosłem jedną brew - ale następnym razem nie rób mi takich rzeczy.
- Spoko, nie jestem mordercą, ani złodziejem. - wciąż się śmiał, ale mi nie było
do śmiechu, bo naprawdę się przestraszyłem.
- Bardzo śmieszne. - odpowiedziałem z sarkazmem i wyprzedziłem go tak aby nie iść
z nim równym krokiem.
- Nie denerwuj się książę. - przyśpieszając krok podszedł do mnie i złapał mnie za ramię.
- Dobra...ale w zamian robisz kolację. - uśmiechnąłem się i podszedłem do drzwi naszego domu,
który przed chwilą ukazał się naszym oczom.
- Zgoda, wchodź. Panie przodem - znów się śmiał, nie wiem czy chciał mi
zrobić na złość czy po prostu miał dobry humor.
- Jaki Ty zabawny - uderzyłem go lekko w ramię.

Weszliśmy do domu, zdjęliśmy z siebie zbędną garderobę i udaliśmy się do
salonu, z którego było czuć zapach gorącej czekolady.
- Świetnie, chyba zostałeś wyręczony żartownisiu. - zwróciłem się do Adama
- I to przez moją ukochaną - przekraczając próg kuchni podszedł do Kylie i dał
jej całusa w policzek.
- Siadajcie chłopaki, tu macie kanapki, a tu gorącą czekoladę - powiedziała
stawiając na stole dwa kubki.
Nie wierzyłem, że ona może być aż tak dobra. Ah, fajne uczucie jak ktoś przyrządza Ci każde
danie, kocham jeść, ale nie lubię gotować. Ten dzień był wspaniały, nie licząc
pewnych szczegółów.

*

Zjedliśmy kolację i każdy poszedł w swoim kierunku, Kylie z Adamem do salonu,
a ja do swojego pokoju. Standardowo włączyłem laptopa i wszedłem na twittera, musiałem
podzielić się ze światem wydarzeniami z dzisiejszego dnia.
Nie chciałem się za bardzo rozpisywać, więc po prostu napisałem "Więcej takich dni xo".
Po chwili w moich interakcjach pojawiła się informacja, że Jasmine podała dalej mojego
tweeta. Za chwilę w moich DM's zobaczyłem, że mam jedną nową wiadomość.
Oczywiście, to ona napisała.
(od Jasmine do Nialla) Na pewno będzie więcej :)
(od Nialla do Jasmine) Mam taką nadzieję x

Pisaliśmy dość długo, ale zarówno ona jak i ja zrobiliśmy się śpiący, dlatego
postanowiliśmy pójść spać, chcieliśmy już się żegnać, ale jedno pytanie nie dawało mi spokoju.
Napisałem więc:
(od Nialla do Jasmine) Jasmine...tak właściwie, to dlaczego ja? Dlaczego to wszystko dzieje się tak szybko?
(od Jasmine do Nialla) widocznie tak musi być, dobranoc Nialler xx
Byłem trochę zmieszany, ale już jej nie zatrzymywałem i także życzyłem jej dobrej nocy.

*

Otworzyłem oczy i spojrzałem na zegarek, o dziwo nie było jeszcze 7:00 am.
Była 6:23am. W sumie, poszedłem wcześnie spać, to wcześnie wstałem. Nieważne.
Jeśli miałem tyle czasu, postanowiłem, że naszykuję się, nie to co wczoraj.
Chociaż Jasmine i tak najwidoczniej się spodobałem nawet w tej gorszej wersji.
 Ale wolałem jednak wyglądać lepiej, niż po prostu
zwyczajnie. Stanąłem przed szafą i dobre kilka minut zastanawiałem się co włożyć.
Chyba nigdy wcześniej wybieranie stroju nie zajęło mi tyle czasu.
Przeglądałem ciuchy, wyjmując wszystkie koszulki z półek i przeglądając po kilka razy
rzeczy wiszące na wieszakach. Zupełnie się zgubiłem. Musiałem jednak coś wybrać, a więc
postawiłem na czarne spodnie i błękitną koszulkę polo. Hm, moja garderoba nie była zbyt ciekawa.
Wszystko było proste i zwyczajne. Zaraz... przypomniałem sobie, że miałem jednak coś
nieco innego w mojej szafie. Schyliłem się aby sięgnąć na najniższą półkę, gdzie
stały moje buty. Z samego końca wygrzebałem moje rzucające się w oczy
 Jeremy Scott'y*. Założyłem je chyba tylko raz, bo nigdy nie lubiłem kontrowersji,
ale teraz postanowiłem nieco ożywić mój outfit. Zamieniłem tylko błękitną
koszulkę polo, na zwyczajny biały T-shirt i według mnie było okej.
Kiedy już się ubrałem, nadszedł czas na włosy. Nie mogłem znów wyjść taki potargany.
Wziąłem jakiś żel do włosów, który stał na półce i ułożyłem odpowiednią fryzurę.
Wychodząc z łazienki natknąłem się na moją siostrę. W głębi
duszy się ucieszyłem, bo miałem nadzieję, że znów zrobi mi pyszne śniadanie.
- Oo, cześć Nia - przetarła oczy i otworzyła je szerzej, spoglądając na mnie z góry na dół - y, co Ty
idziesz do szkoły czy na casting dla modeli?
- Bardzo śmieszne. - chciałem powiedzieć żeby lepiej poszła na dół robić śniadanie, no
ale już nie chciałem być taki chamski.
- Po prostu wyglądasz inaczej niż zawsze. - potrząsnęła głową.
- To znaczy lepiej? - uniosłem jedną brew.
- No, no, z pewnością - poklepała mnie po ramieniu - to może pan przystojniaczek zje śniadanie, huh?
- Jeszcze pytasz! - tylko czekałem aż o to spyta.
- Hm, a co byś chciał? - otworzyła lodówkę.
- No nie wiem, wystarczą chyba płatki z mlekiem. - usiadłem na krześle naprzeciwko Kylie.
- Jak chcesz. - wyjęła mleko i zaczęła szukać płatków.
- Są w tej szafce na górze - oznajmiłem.
- Proszę bardzo, chyba umiesz wsypać płatki i zalać je mlekiem, prawda? - powiedziała
zaspanym głosem, zmierzając w stronę salonu.
- Mam taką nadzieję. - zaśmiałem się.

Zjadłem śniadanie i sprawdziłem godzinę na moim telefonie, była dopiero 7:14.
Szybko mi poszło to wszystko. Jeśli miałem jeszcze trochę czasu postanowiłem
iść do siostry i pooglądać z nią tv. Oczywiście, kiedy wszedłem do salonu, moim oczom ukazał
się jakiś program o odchudzaniu czy innych pierdołach, dlatego wziąłem pilot
 i przełączyłem szybko kanał.
- Ej! - krzyknęła Kylie.
- Ciszej, bo obudzisz swojego księcia. - powiedziałem nieco ściszonym tonem.
- Tylko, że ja to oglądałam, wiesz o tym? - założyła ręce na klatce piersiowej.
- Oh, rzeczywiście? Nie zauważyłem. - i dalej skakałem po programach. Aż w końcu trafiłem
na wiadomości. Podgłosiłem trochę i usłyszałem:

Dziś w nocy okradzionych zostało 6 domów w Liverpoolu przy ulicy Harrington. Na szczęście
ucierpiały jedynie skradzione przedmioty. Mieszkańcy są cali, jednak są w szoku. Poszukiwania złodziei trwają od samego rana.

Usłyszeliśmy, jak Adam schodzi po schodach na dół, chyba obudził go telewizor.
- Czy ja dobrze słyszałem, na Harrington Street? - spytał zachrypniętym głosem.
- Tak, wiesz gdzie to? Coś mi to mówi. - byłem ciekawy, nie znałem jeszcze dobrze wszystkich ulic w mieście.
- Przecież szliśmy wczoraj wieczorem tamtędy. - moje serce niemal stanęło.
To oznacza tylko jedno.
Szybko podniosłem się z sofy i wybiegłem z domu, nie zważając nawet na to co Kylie i Adam
do mnie krzyczeli.

_______________________________________________

tym razem rozdział trochę później, w weekend nie miałam możliwości napisania, a piszę
rozdziały "improwizując" czyli dodaje je od razu jak napiszę. specjalnie siedziałam 
w nocy żeby napisać.
jak zawsze mam nadzieję, że się podobało :)
{@hifromswagland}

 *Jeremy Scott Adidas Original 







3 komentarze: